Archiwum styczeń 2005


sty 30 2005 Witaj w rodzinie Xander! ^_^
Komentarze: 0

Co tu duzo mówić? Police from heaven interweniowało i aresztowali Ezahiela za perwersyjne zachowanie XD. Gdyby oni wiedzieli co to znaczy mieszkać pod jednym dachem z Mad i ze mną...heh... W kazdym razie przysłali mi w zastępstwie innego stróza. Skubaniec robił wrazenie surowego i niedostepnego, ale myslę, że w gruncie rzeczy jest kochany.

Dzięki ri i Lucowi udało sie wynegocjować powrót Eziego do domu.Xan ma sie zajać jego leczeniem. Juz to widze...(ja wcale nie jestem sceptycznie nastawiona....hehe...)

A więc moje uskrzydlona rodzinka powiększyła sie o jednego członka (XDDDDD). Jestem nawet zadowolona z takiego obrotu sprawy bo Xan jest sliczniutki (srebrne włoski za ramionka i czarne cęntkowanie złotem oczy *_*). Szkoda że ma skłonnosci do tyrani...

Mad  nie cierpi Xandra. Xan nie cierpi Mad. Czarno widze przyszłość.... Beda darli ze soba koty. A ja mam jutro szkołę... Aż do końca marca....heh.... Jak ja przeżyje te dwa miesiące? XDDDDD Nie chcę.... Buuuuuuuuuuu

achaiah : :
sty 21 2005 Proszę nie zwracać na mnie uwagi XD. Stworzyłam...
Komentarze: 2

Kolejny dzień... Muszę iśc na niemca.... nieeeee....chce mi się... No ale trza wstac bo Monia zaraz wparuje ^^. Rozgarniam pierze skrzydeł Mad Hatter i Ezahiela by cos widzieć XD. O jest świat. Mój kochany burdel (przenośmia, wcale nie mam agencji towarzyskiej w pokojuXD).Caly mój świat. Na biurku leży moje nowe dzieło (Belialek ^^). Niedokończony bo nie mam czasu...heh... No ale ten rudowłosy perwers zawsze gotów pozować. Zastanawiam sie co moze teraz robić Lucifel i Bonifacy... Heh... Nie wolno myslęc o innych facetachXD... mam swoje wytwory spaczonej psychiki...XD... No dowlokłyśmy sie jakos na niemca...no i wróciłyśmy (znaczy wróciłam, bo Monia do Jarka musiała jechać..). No i dzień można zapisać pod hasłem sprzątamy chałupę!!!!!!! Ja juz nie mogę.... Od środków chemicznych w głowie mi buzuje... Boooooliiii..... Ałaaaaaa.... Mad sie naćpał myjąc okna(myslał że edzie wyglądał seksownieXD, a teraz go plecy bolą).. Ezahiel ciągle sie nie odezwał... Czyli krótko... Traumy ciąg dalszy.....

achaiah : :
sty 20 2005 Trauma atakuje XDDDDDDD
Komentarze: 2

Zyć mi się nie chce, rysowac mi się nie chce, sprzątać mi się nie chce... Czuje sie jak totalne zombi.... Do tego muszę napisac wypracowanie na jutrzejszy niemiec... ech.. Trauma to zaraźliwa choroba. Pierwszy zachorował Ezahiel próbujac uwieść Lucifela (dobra, kierowały nim moze szlachetne pobudki, ale mimo wszystko widok Eziego, chcącego zostać seme, był szokujacy XD). Maly do teraz nie wyszedł z traumy. A jezyka w gebie całkiem zapomniał biedaczek. Mad również zachorował patrząc cały dzień na traumę Eziego. Tez przestał jeść. Nawet swierszczyki go nie interesują. Patrzac na nich i mnie sie udzieliło. Cytując ri "wszyscy mają traumę, mam i ja XD".... Ech, ech, ech.... Dzis jest dzien wzdychania i ogólnego czucia sie niekochaną i opuszczoną przez wszystkich... Wszyscy o mnie zapomnieli. Zaraz sobie usiądziemy we trojkę (trzech muszkieterów XD) przy kaloryferku: ja, ezi-chan i mad, i bedziemy popłakiwać. Bo nas nikt nie kocha i nie opiekuje sie nami.... Grupowy foh..... To straszne....Wiem pójdę zgolic sie na łyso, by zwrocić uwagę innych na siebie (te mocne zdzielenie w łeb przez Mad: Ocipialaś?). Ała boli! Teraz bede miala guza...chlip...chlip.... No to siadamy przy kaloryferku i patrzymy w przestrzeń.... Przynajmniej do 22 bo wtedy leci Fushigi Yuugi i trzeba zrobić pólgodzinną przerę XD. Dobra. Mad, Ezi? Gotowi? Na trzy zaczynamy. RAZ. DWA. TRZYYYYYYY...

achaiah : :
sty 18 2005 hmmmm....
Komentarze: 2

Hmmmm... Dalszego przekonywania samego siebie, ze jest dobrze ciag dalszy... Zapominamy o wszystkich złych rzeczach, ktore miały miejsce (czyli zwyczajnie o nich nie myslimy) i zajmujemy nasz umysł dobrymi rzeczami. Dobra. To zaczynamy! Co mi sie zdarzyło dobrego w ciągu ostatniej doby. Pomijam wszystkie złe rzeczy. Właściwie cały ten system wymyślił Ezahiel, więc po prostu MUSI być dobry. A jak nie będzie to powiesze mojego aniołka za oknem za końcówki skrzydeł. ^__________^.

A wiec lista DOBRYCH rzeczy:

 Byłam na niemcu i nie musialam sprzątać :-p Przyjechała do mnie Monika (byłysmy razem na niemcu). Pozyczyłyśmy sobie "Pana i Władcę" na DVD i obie trzy godziny śliniłyśmy się nad żaglowcami. *_* Ogladałam wczoraj odcinek Fushigi Yuugi na Hyperze. (Nakaaaago *_*) Czytam po niemiecku ksiązkę pt." Merlin und die Fouerprobien" (Merlin i próba ognia) Jadlam sobie czekoladę (i ciagle jem. Będę straaaaasznie gruba... ale szcześliwa dzięki nadmiarowi endomorfiny) Brat kupił 25 tomik "Oh! My goddes!". Wrociła Marluśka i Hild! Niech zyją diablice!!!!!!! (Ezahiel nie patrz tak na mnie... Co chcesz zrobić z tym ognistym mieczem? Znowu podpalisz firanki! O patrz! Za tobą! Elvis! Król żyje! Teraz Mad! Na niego! Trzymaj go mocno, a ja go zwiążę. JESSSST!!!! Victory!!!!!!!!!) Mad wrzucił Ezahiela do szafy (dbając o jego zdrowie psychiczne) sprosil kumpli (czyt.  Astarotha, Astarote i innych) i zrobiliśmy balange z karaoke i striptizem ^_________^

No cóż Ezahiel sam chciał, bym poperawiła sobie humor. To byl jego pomysł. ^_^

Idę już go wypuścic z szafy. Jeszcze się biedaczek klaustrofobii nabawi. No to do nadtępnego razu.

achaiah : :
sty 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Teraz, gdy już się wyżyłam na dzien dobry przy pierwszym wpisie, zacznijmy analizowac wszystko po kolei.

Jest dobrze. Przynajmniej próbuję przekonać samą siebie. Alkoholu na widoku jakby mniej. A może ja po prostu nie chcę go widzieć? Zabawne... Przez ostatnie półtorej roku wylałam wiecej łez niż przez całe wcześniejsze życie... hm... Czy ja naprawdę jestem tak przewrażliwiona? Wystarczy, że tylko zacznę myśleć... Łzy pojawiaja się same... Choinka, stół wigilijny, opłatek.... krzyki, łzy, ból... Śmiertelny cios. Tę ranę będę nosic do końca życia. Nie wiem jak będzie. Skad wziąść pieniądze? Jak sama znaleźć pracę? Wysłałam powieść na konkurs... ale z tym nie wiążę jakichś wiekszych nadziei. Marna ze mnie raczej pisarka. Chciałabym mu jakos pomóc, ale boję się... Boję się powiedzieć... Tato, proszę cie, nie pij. Marnujesz życie sobie i nam. Boję się... Boje się ze coś mu sie stanie. W końcu jest wrażliwy.... tak jak ja... Zamykam się w sobie. Rzadko już coś mnie cieszy... Są takie momenty, gdy choć na chwilę wynurzam się z otchłani przygnębienia, ale rzadkie. Martwi mnie tez, że przez wlasne problemy stalam się nieczula i oschla. Nie potrafie pocieszać... Jest mi głupio... Przychodzi do mnie koleżanka, i płacze bo jest beznadziejnie zakochana w Nicku Carterze. Wiem, ze cierpi. Ale mnie to aż tak nie obchodzi. Zmuszam sie na uśmiech, ale co mam jej powiedzieć. Że ma się nie martwić, bo kiedyś go spotka i bedą razem? Jakieś nieporozumienie. Nie mogę łudzić jej takimi bzdurami. Ona przychodzi coraz częściej, a ja coraz częściej osuwam się przy niej w otchlań odrętwienia. Może to nieczułe. Może jestem głupią kurwą. Ale nie potrafie przeżywac tego jej problemu razem z nia. Dla mnie jest on błahy...Być moze gdyby moje problemy nie były takie jakie są, moze potrafiłabym się przejąć. Nie wiem. Jestem bezsilna. Coraz częściej zaszywam się w moim pokoju. Zakluczam drzwi. Nie żeby sie uczyć. Nie jestem w stanie się uczyć. Myśle o tym co będzie... O tym że stracimy ten dom, stracimy wszystko co mamy... Odbija sie to na moich ocenach w szkole. Nabawiłam się choroby serca. Mój organizm jest wyjałowiony i podatny na choroby... Mam nerwicę... Nic mi se nie chce. Zwijam sie w kłębek w kącie łożka. Czuję oddech Ezahiela na ramieniu. Jego skrzydła otaczają mnie i tulą. On płacze. Ja płaczę. On jest bezsilny, bo nie moze mi pomóc. Ja jestem bezsilna. Patrzę w przestrzeń... Widzę... Widzę...jedynie.... mrok.....

achaiah : :