Archiwum 18 stycznia 2005


sty 18 2005 hmmmm....
Komentarze: 2

Hmmmm... Dalszego przekonywania samego siebie, ze jest dobrze ciag dalszy... Zapominamy o wszystkich złych rzeczach, ktore miały miejsce (czyli zwyczajnie o nich nie myslimy) i zajmujemy nasz umysł dobrymi rzeczami. Dobra. To zaczynamy! Co mi sie zdarzyło dobrego w ciągu ostatniej doby. Pomijam wszystkie złe rzeczy. Właściwie cały ten system wymyślił Ezahiel, więc po prostu MUSI być dobry. A jak nie będzie to powiesze mojego aniołka za oknem za końcówki skrzydeł. ^__________^.

A wiec lista DOBRYCH rzeczy:

 Byłam na niemcu i nie musialam sprzątać :-p Przyjechała do mnie Monika (byłysmy razem na niemcu). Pozyczyłyśmy sobie "Pana i Władcę" na DVD i obie trzy godziny śliniłyśmy się nad żaglowcami. *_* Ogladałam wczoraj odcinek Fushigi Yuugi na Hyperze. (Nakaaaago *_*) Czytam po niemiecku ksiązkę pt." Merlin und die Fouerprobien" (Merlin i próba ognia) Jadlam sobie czekoladę (i ciagle jem. Będę straaaaasznie gruba... ale szcześliwa dzięki nadmiarowi endomorfiny) Brat kupił 25 tomik "Oh! My goddes!". Wrociła Marluśka i Hild! Niech zyją diablice!!!!!!! (Ezahiel nie patrz tak na mnie... Co chcesz zrobić z tym ognistym mieczem? Znowu podpalisz firanki! O patrz! Za tobą! Elvis! Król żyje! Teraz Mad! Na niego! Trzymaj go mocno, a ja go zwiążę. JESSSST!!!! Victory!!!!!!!!!) Mad wrzucił Ezahiela do szafy (dbając o jego zdrowie psychiczne) sprosil kumpli (czyt.  Astarotha, Astarote i innych) i zrobiliśmy balange z karaoke i striptizem ^_________^

No cóż Ezahiel sam chciał, bym poperawiła sobie humor. To byl jego pomysł. ^_^

Idę już go wypuścic z szafy. Jeszcze się biedaczek klaustrofobii nabawi. No to do nadtępnego razu.

achaiah : :