Archiwum 18 lutego 2005


lut 18 2005 Półtorej doby bez snu... to dopiero kop......
Komentarze: 3

heh... cały tydzień pisałam referat z histy, a wirus mi wlazł do kompa i go zjadł...buuuuuuuuuuuuuuuuu Musiałam całą noc od nowa robić. Gdzieś około trzeciej nad ranem sie zbuntowałam, zalozylam sluchawki i słuchając Bryana Adamsa gryzdalam sobie coś, tudzież pisałam fica. Wczoraj byly urodzinki Xandra... bylo całkiem milo, pomijając calą sytuację z Mad.No coz, przynajmniej tortu trochę zostało i moglismy się potem po nocy obżerać z Ezim robiąc histę. Dziwne. Xan nawet nie przyszedl mnie napomnieć bym zmowiła paciorek. Hmmmm. to podejrzane. nawet bardzo. Tak czy siak. Wykończona jestem. Pewnie jutro bedę cały dzien spać. Chrrrrrrrr.... mniam, mniam....papatki...

achaiah : :